poniedziałek, 8 marca 2010

Na czternastego Cię kocham, kolego...

*Usiadłam przed komputerem ze złością i nie wiedzieć czemu, wiersz do męża napisałam miłosny.

Na całego - luty,
i sfatygowane buty.
Może wiosna?

Czeka lato,
aż mu czerwiec tato
pozwoli.

Plucha-zima,
niedojrzała to dziewczyna,
do płaczu skora.

A jakby na przekór trochę,
wznieść swe myśli samolotem
i nie spaść?

Niech się wyż z niżem układa,
tak jak wstęga, marmolada
na cieście.

Teraz czekam na skowronki,
przy saniach brzęczące dzwonki
- wróci lato.

Chwyta mnie za czerwiec tato
koszulę.
Czekają złociste ule,
za miedzą.

Dzięki, tatko.
Patrzy wiosna
łącząc włosy swego krosna,
na drzewie.

I w lutego połowie,
czułe słówka wyznam Tobie.
Kocham.

1 komentarz: